*Katy's POV*
Usłyszałam jego głośne kroki. Ręce trzęsły mi się z przerażenia, bo nie panował nad sobą. Wyobrażam sobie jaki będzie wobec mnie okrutny. Ledwo oddychając dotknęłam materacu łóżka. Łza popłynęła mi z oka gdy usłyszałam jego doniosły głos.
- Gdzie jesteś? - syknął.
Nie odpowiedziałam. Zakryłam sobie buzię na wypadek gdybym wydała z siebie jakikolwiek dźwięk.
- Kurwa, nie prowokuj mnie. Wiem, że gdzieś jesteś lepiej, żebyś wyszła teraz, no chyba, że chcesz dostać karę - zaśmiał się - Więc proszę, masz szansę.
Więc co teraz? Wyjść i wdać się w jego brudne myśli? Moje serce biło tak, jakby miało się wyrwać z piersi.
Po woli wysunęłam się spod łóżka. Zobaczyłam jego śmiejącą się twarz. Wyglądał inaczej. Jego oczy były lekko zwężone, a włosy były inaczej ułożone. Lekko oklapnięte.
- Hm, cieszę się, że zdecydowałaś się na mniej drastyczną karę.
- Harry, co w ciebie wstąpiło? - kręciłam przecząco głową.
- A co sobie wyobrażałaś? Że będziemy piękną parą, pobierzemy się i będziemy mieć dzieci? CO JESZCZE? - słowa, które wypowiadał brzmiały lekko. Tak jakby nie przejmował się tym co właśnie mówił, a w tych słowach trzymał całe moje myśli, które z taką łatwością wyrzucił w powietrze.
Powoli zbliżał się do mnie, jednak dzieląca nas odległość nie pozwoliła na to aby to był duży dystans.
Złapał mnie za brodę i przyciągnął do swoich ust i pocałował zachłannie. Oplótł swoje dłonie wokół mojej talii i zacisnął je mocno tak, abym nie mogła uciec ani jakkolwiek się poruszyć.
Starałam się ciągać go na wszystkie strony, ale był silniejszy. Ustami zataczał mokrą ścieżkę do mojej szyi delikatnie ją podgryzając i całując czuły punkt. Położył mnie na łóżko i wyjął jakieś duże pudełko z szafki obok. wyciągnął z niej dwa grube kawałki sznurków. Chwycił moje nadgarstki po czym wziął ręce za głowę i zawiązał je na ramę łóżka. Okey, tylko po co były mu te rzeczy? Z innymi też tak robił?
Położył się na moim ciele. Nogami próbowałam odepchnąć go od siebie, a ręce uwolnić jednak na marne. Chwyt który zawiązał był bardzo silny.
- Nie wierć się Katy - mruknął nie przestając całować mojej szyi.
- Nie mogę! - krzyknęłam - Zostaw mnie, rozumiesz? - kopnęłam go w jego czułe miejsce. Wiedziałam, że pożałuję.
- CO ZROBIŁAŚ KURWA? - buchnął złością. Nie bolało go to, a jednak to był dobry pretekst do tego aby dać karę.
- Przepraszam - wybuchnęłam płaczem. Czułam jak zdejmuje moje spodnie. Boleśnie klepnął mnie w tyłek.
- Obiecaj, że więcej tego nie zrobisz - warknął.
Nic nie odpowiedziałam co skutkowało kolejnym bolesnym klapsem.
- Obiecuję - powiedziałam patrząc na niego.
Jego przeszywający dotyk wszędzie.. to było przyjemne, ale ja nie chciałam robić tego teraz. Ja nie byłam na to gotowa. Jego pocałunki, czułe słowa zawsze były miłe i sprawiały, że miałam motyle w brzuchu, ale te kroki, które stawiał Harry teraz zachodziły stanowczo za daleko.
Całując moje usta bawił się gumką od moich majtek. Wiedziałam co chce zrobić.
- Harry nie, proszę tylko nie to. Ja nie jestem jeszcze gotowa..
- Rozluźnij się.. To normalne, że się denerwujesz - ściągnął swoją bluzkę odsłaniając swój statuowany tors. Musiałam przyznać, że to wyglądało bardzo seksownie i pociągająco.
Po chwili rozerwał moją bluzkę i odpiął mój stanik. Ukazałam tym samym moje piersi. Wstydziłam się tego mojej nagości. Widziałam błysk w jego oczach. Zachłannie pocałował moje usta.
- Jesteś piękna - szepnął, a moje majtki zatrzymały się na kolanach. Myślał, że słowa uśmierzą wstyd jaki teraz w sobie czułam?
Moje nogi wróciły do ruchu. Po chwili z łatwością unieruchomił kładąc się na mnie całym ciałem. Zaczął masować moje piersi. Jego duże dłonie na moich nich.. to było cholernie..
"SAMA JUŻ NIE WIESZ CZEGO CHCESZ KATHERINO" - wewnętrzna podświadomość.
Z bujania w obłokach wyrwał mnie ten głos.
- HARRY! - krzyknęłam. Moje majtki całkiem zsunęły się z nóg.
- Tak? - zaprzestał czynność.
- JA NIE CHCĘ, ROZUMIESZ? NIE CHCĘ! - wyrywałam się.
- Chcesz! - Odsunął się ode mnie. Teraz widział mnie w całej okazałości. Jak się czułam? Zawstydzona, zawiedziona, jak zwykła dziwka.
- A wiesz co jest najgorsze Harry? - powiedziałam przez łzy - Że ty sam broniłeś mnie przed zgwałceniem, a teraz sam to próbujesz zrobić. Z kamienną miną opuścił łóżko.
Wyciągnął z pudełka jakiś przedmiot, którego nie widziałam pierwszy raz w życiu. Coś w podobie maski tlenowej tylko, że z dużą butlą.
Maskę przyłożył do moich ust i nosa. Protestowałam, nie wiedziałam planuje.
- Nic ci się nie stanie - szepnął całując mnie w czoło. Nie uspokoił mnie tą wiadomością. Zobaczyłam, że odkręca kurek. Po dwóch minutach w mojej głowie zaczęło się kręcić i byłam senna. Pamiętam tylko czyjeś głosy i obraz śmiejącego się Harry'ego. Nic więcej.
________________________________
przepraszam, że znów zawioodłam :c
tak więc wiecie, że rozdziały będą pojawiać się co weekend bo wtedy mam czas na pisanie itp.
mam nadzieję, że się podobał noo i KOMENTUJCIE, bo coś ostatnio małooo...
@biggerhug
ps. Podoba wam się taki Styles? :D
sobota, 28 września 2013
środa, 18 września 2013
Rozdział 16
- Dzisiaj nocujesz u mnie - powiedział Harry, kiedy wjeżdżaliśmy do jego domu.
- NIE MOGĘ - jęknęłam - Ojciec?
- Nie masz wyjścia. Powiedz mu, że śpisz u tej Danielle, czy jakoś tak - machnął ręką.
- Wiesz, że nie pozwoli! - warknęłam - Mam szlaban, a poza tym...
- KATHERINE - krzyknął. Pierwszy raz użył mojego pełnego imienia. Co się dzieje - Rozumiesz, że nie możesz spać dzisiaj w swoim domu, bo może stać się krzywda nie tylko tobie, ale też rodzinie?
- Tylko, że ojciec nie będzie świadomy tego co się dzieje, tylko od razu będę miała przejebane.
- Okej, odwiozę cię do domu. Jeśli chcesz w tym momencie stracić swoje życie i już więcej nie dotknąć moich ust - uśmiechnął się zadziornie.
- Ugh, dobra - skrzyżowałam ręce.
- Przekonałem cię ustami.
- Tak, zajebiście - mruknęłam.
- Od kiedy jesteś taka zadziorna? - wysiadł z samochodu i otworzył mi drzwi.
- Przebywając z tobą nie da się inaczej - prychnęłam.
- Ej, ej mała - złapał mnie za nadgarstek - Nie takim tonem. To, że jestem dla ciebie miły nie znaczy, że masz mnie nie szanować.
- Szanować za co? - kręciłam przecząco głową.
- Bo nie chcesz wiedzieć co mógłbym ci zrobić - przygryzł wargę i przejechał wzrokiem po moim ciele.
Przeszedł mnie dreszcz.
Nic się nie odezwałam tylko wyrwałam swoją dłoń z jego uścisku. Bardzo bolała.
Harry znów robił się taki jak przedtem. Czyli niestabilny, przeraźliwy, niebezpieczny. No cóż, tacy ludzie są niereformowalni.
Czułam między nami straszne napięcie. Nie wiem jak mam opisać uczucie, które właśnie czułam głęboko w moim sercu. Zawiedzenie? Myślałam, że Harry zmienił się. Wtedy w tym parku czułam, że mogłabym z nim przeżyć całe życie, a teraz? Ani godziny dłużej.
- Na co czekasz? - odezwał się - Rusz swój seksowny tyłek.
Weszłam do jego ogromnego mieszkania. Dużo się w nim nie zmieniło. Tylko ściany były lekko ciemniejsze.
Zobaczyłam Williama siedzącego na kanapie obok nich siedziała reszta chłopaków. Pamięciowo znałam już ich twarze, tylko jedna przykuła moją uwagę. Była to dziewczyna. Zgrabna i całkiem ładna, czerwona szminka na ustach promieniała. Rękę miała założoną na drugą. Wydawała się nie być zadowolona.
- Możesz powiedzieć co ona tu robi? - zapytał Harry.
- A co ona tu robi? - warknął Niall wskazując na mnie.
Zakłopotałam się wiedząc, że cała uwaga jest skupiona w tym momencie na mnie.
- Cnotka - szepnęła pod nosem.
- Zamknij się Rebbeca - syknął Harry w jej stronę - Wszyscy się kurwa zamknijcie.
- Co jest? - zapytał Zayn.
- Nie będę o tym mówił przy niej - wypluł i spojrzał na Rebbecę.
- Spokojnie, już sobie idę - wstała i obciągnęła swoją ciasną sukienkę - Ale wrócę.
Podeszła do Hazzy i szepnęła mu coś na ucho. Nie wydał z siebie żadnej emocji.
- Byłoby dobrze, gdybyś ty też na chwilę poszła - zwrócił się do mnie.
- A-ale gdzie ja mam iść? - zapytałam.
- Nie wiem, zwiedź dom, cokolwiek.
Czułam się, jakby mną pomiatał. Wyszłam na zewnątrz aby zaczerpnąć świeżego powietrza.
Z mojej kieszeni wyciągnęłam kluczyki od samochodu Harry'ego. Weszłam do niego i zaczęłam szukać jakiegokolwiek narkotyku. Chociaż tak mogłam odejść od tych problemów. Szukałam już praktycznie wszędzie. Zmęczona tym otworzyłam ostatni schowek w tym wielkim samochodzie - bagażnik. Zajrzałam do niego i o dziwo na masce pod bluzą leżały dwie małe paczki białego proszku, a obok niego zwinięty funt. To właśnie to, czego szukałam. Poszłam na ogródek i próbowałam znaleźć jakiś mały stolik. Rozsypałam po trzy równe linie kokainy. Już byłam gotowa by zaczerpnąć odrobiny tej przyjemności, którą mi to dawało gdy usłyszałam głos dobiegający spod mojego ciała.
- Co ty kurwa robisz? - odwróciłam się i zobaczyłam jak Harry robi się czerwony od złości.
- Ja tylko ... - próbowałam się wytłumaczyć, ale nie znalazłam sensownego - Próbowałam uwolnić się od problemów.
- To nie jest najlepsze rozwiązanie - wyrwał mi rulonik z ręki.
- Harry! - jęknęłam z dezaprobatą - To moja decyzja czy to zrobię, czy nie.
- Moja też.
- Od kiedy tak się przejmujesz, co? - krzyknęłam - Wcześniej miałeś to w dupie. A wręcz przeciwnie, jeszcze byś mnie namawiał. Co się z tobą do cholery dzieje?
Harry nie odpowiedział tylko złapał mnie za rękaw od bluzki i pociągnął za sobą do domu. Nim się zorientowałam zobaczyłam jak ląduję na miękkim łóżku w jego pokoju.. Harry położył się na mnie i złapał za nadgarstki, które przełożył mi przez głowę.
- Harry, co Ty... - przerwał mi gorącym pocałunkiem w usta.
- Wolisz to zrobić teraz, czy po zażyciu koki? - szepnął.
- W OGÓLE - powiedziałam zaskoczona.
- Cóż, nie będziesz miała wyjścia. A i nie próbuj uciekać, bo i tak ci się to nie uda. Wszystko jest tu kuloodporne, dźwiękoszczelne, co jest dobre, bo nie będzie słychać twoich przeraźliwych krzyków, gdy ostro cię zerżnę - Zszedł ze mnie. Wziął coś z półki i zatrzasnął za sobą drzwi.
Tęskniłam za starym Harrym. Co w niego wstąpiło? Czemu on o seksie mówi w taki okropny sposób? Zwinęłam się w kłębek, a z moich oczu wypłynęły strumyki gorzkich łez. Myślałam, że on się zmieni.. dla mnie.Próbowałam wyjść, zaczęłam bezskutecznie szarpać klamkę, ale zamknął drzwi na klucz..
*Harry's POV*
Katy zaczęła już na prawdę działać mi na nerwy. Uważała, że jeśli zrobiłem się miły to tak będzie cały czas, ale niestety dziewczynka się myliła. To ja jestem Harry Styles, a ona zwykłą suczką, którą wykorzystam jak kolejne. Chciałem to zrobić teraz, ale wiem, że nie mam czasu, bo musiałem omówić z chłopakami to co wcześniej przerwałem. Katy zapomniała, że z ogrodu wszystko widać. Jak już mówiłem - chcę, żeby zapamiętała swój pierwszy raz.
- Na czym skończyliśmy? - zapytałem.
- Mówiłeś, że Ketty ktoś śledzi - powiedział obojętnie Niall.
- Katy - poprawiłem go - Tak. To te kurwy NILO WATSU. Neal Wolf, Ivan Ammar, Loph Theep, Omar Shel. Imienia i nazwiska rozumiecie? Rozgryzłem te dziwki. Chcą grać nieczysto? Będą to mieli.
- Ale, skoro to oni to czemu Jasper nie podpisał się pod tym?
- Bo Jasper chciał być przebiegły. Myślisz, że dlaczego ta literka U? Dla zmyłki. Ale im się nie udało. Zayn znasz jakąś dobrą ochronę, załatw najlepszych. Powiedz, że zapłacimy każdą cenę.
- Chcesz trwonić pieniądze na jakąś dziwkę? - Liam parsknął śmiechem i oparł się wygodnie o ramę fotela.
- Gówno cię obchodzi na co wydaję pieniądze - syknąłem i wysłałem mu ostre spojrzenie.
- Chyba nasz Harry się zakochał - William nakłonił "publikę do śmiechu". Słychać było ich śmiechy i buczenie.
- Jesteście już na prawdę popierdoleni - powiedziałem po czym wszedłem na schodach do pokoju. Zamierzałem wykonać to, co chciałem zrobić na początku,a potem wyjebać ją z mojego życia.
______________________________
Na początek chciałam was przeprosić, że dodałam z takim opóźnieniem rozdział i do tego jest taki krótki...
nie sądziłam, że powrót do szkoły będzie taki żałosny. Teraz tylko nauka nauka i tylko nauka..
Przepraszam, jeśli nie dodaję w terminy, ale po prostu mam też swoje obowiązki ..
Next powinien być w środę za tydzień :) Czyli 26 wrzesień.
Dziękuję Wam za wyrozumiałość.
@biggerhug
- Tylko, że ojciec nie będzie świadomy tego co się dzieje, tylko od razu będę miała przejebane.
- Okej, odwiozę cię do domu. Jeśli chcesz w tym momencie stracić swoje życie i już więcej nie dotknąć moich ust - uśmiechnął się zadziornie.
- Ugh, dobra - skrzyżowałam ręce.
- Przekonałem cię ustami.
- Tak, zajebiście - mruknęłam.
- Od kiedy jesteś taka zadziorna? - wysiadł z samochodu i otworzył mi drzwi.
- Przebywając z tobą nie da się inaczej - prychnęłam.
- Ej, ej mała - złapał mnie za nadgarstek - Nie takim tonem. To, że jestem dla ciebie miły nie znaczy, że masz mnie nie szanować.
- Szanować za co? - kręciłam przecząco głową.
- Bo nie chcesz wiedzieć co mógłbym ci zrobić - przygryzł wargę i przejechał wzrokiem po moim ciele.
Przeszedł mnie dreszcz.
Nic się nie odezwałam tylko wyrwałam swoją dłoń z jego uścisku. Bardzo bolała.
Harry znów robił się taki jak przedtem. Czyli niestabilny, przeraźliwy, niebezpieczny. No cóż, tacy ludzie są niereformowalni.
Czułam między nami straszne napięcie. Nie wiem jak mam opisać uczucie, które właśnie czułam głęboko w moim sercu. Zawiedzenie? Myślałam, że Harry zmienił się. Wtedy w tym parku czułam, że mogłabym z nim przeżyć całe życie, a teraz? Ani godziny dłużej.
- Na co czekasz? - odezwał się - Rusz swój seksowny tyłek.
Weszłam do jego ogromnego mieszkania. Dużo się w nim nie zmieniło. Tylko ściany były lekko ciemniejsze.
Zobaczyłam Williama siedzącego na kanapie obok nich siedziała reszta chłopaków. Pamięciowo znałam już ich twarze, tylko jedna przykuła moją uwagę. Była to dziewczyna. Zgrabna i całkiem ładna, czerwona szminka na ustach promieniała. Rękę miała założoną na drugą. Wydawała się nie być zadowolona.
- Możesz powiedzieć co ona tu robi? - zapytał Harry.
- A co ona tu robi? - warknął Niall wskazując na mnie.
Zakłopotałam się wiedząc, że cała uwaga jest skupiona w tym momencie na mnie.
- Cnotka - szepnęła pod nosem.
- Zamknij się Rebbeca - syknął Harry w jej stronę - Wszyscy się kurwa zamknijcie.
- Co jest? - zapytał Zayn.
- Nie będę o tym mówił przy niej - wypluł i spojrzał na Rebbecę.
- Spokojnie, już sobie idę - wstała i obciągnęła swoją ciasną sukienkę - Ale wrócę.
Podeszła do Hazzy i szepnęła mu coś na ucho. Nie wydał z siebie żadnej emocji.
- Byłoby dobrze, gdybyś ty też na chwilę poszła - zwrócił się do mnie.
- A-ale gdzie ja mam iść? - zapytałam.
- Nie wiem, zwiedź dom, cokolwiek.
Czułam się, jakby mną pomiatał. Wyszłam na zewnątrz aby zaczerpnąć świeżego powietrza.
Z mojej kieszeni wyciągnęłam kluczyki od samochodu Harry'ego. Weszłam do niego i zaczęłam szukać jakiegokolwiek narkotyku. Chociaż tak mogłam odejść od tych problemów. Szukałam już praktycznie wszędzie. Zmęczona tym otworzyłam ostatni schowek w tym wielkim samochodzie - bagażnik. Zajrzałam do niego i o dziwo na masce pod bluzą leżały dwie małe paczki białego proszku, a obok niego zwinięty funt. To właśnie to, czego szukałam. Poszłam na ogródek i próbowałam znaleźć jakiś mały stolik. Rozsypałam po trzy równe linie kokainy. Już byłam gotowa by zaczerpnąć odrobiny tej przyjemności, którą mi to dawało gdy usłyszałam głos dobiegający spod mojego ciała.
- Co ty kurwa robisz? - odwróciłam się i zobaczyłam jak Harry robi się czerwony od złości.
- Ja tylko ... - próbowałam się wytłumaczyć, ale nie znalazłam sensownego - Próbowałam uwolnić się od problemów.
- To nie jest najlepsze rozwiązanie - wyrwał mi rulonik z ręki.
- Harry! - jęknęłam z dezaprobatą - To moja decyzja czy to zrobię, czy nie.
- Moja też.
- Od kiedy tak się przejmujesz, co? - krzyknęłam - Wcześniej miałeś to w dupie. A wręcz przeciwnie, jeszcze byś mnie namawiał. Co się z tobą do cholery dzieje?
Harry nie odpowiedział tylko złapał mnie za rękaw od bluzki i pociągnął za sobą do domu. Nim się zorientowałam zobaczyłam jak ląduję na miękkim łóżku w jego pokoju.. Harry położył się na mnie i złapał za nadgarstki, które przełożył mi przez głowę.
- Harry, co Ty... - przerwał mi gorącym pocałunkiem w usta.
- Wolisz to zrobić teraz, czy po zażyciu koki? - szepnął.
- W OGÓLE - powiedziałam zaskoczona.
- Cóż, nie będziesz miała wyjścia. A i nie próbuj uciekać, bo i tak ci się to nie uda. Wszystko jest tu kuloodporne, dźwiękoszczelne, co jest dobre, bo nie będzie słychać twoich przeraźliwych krzyków, gdy ostro cię zerżnę - Zszedł ze mnie. Wziął coś z półki i zatrzasnął za sobą drzwi.
Tęskniłam za starym Harrym. Co w niego wstąpiło? Czemu on o seksie mówi w taki okropny sposób? Zwinęłam się w kłębek, a z moich oczu wypłynęły strumyki gorzkich łez. Myślałam, że on się zmieni.. dla mnie.Próbowałam wyjść, zaczęłam bezskutecznie szarpać klamkę, ale zamknął drzwi na klucz..
*Harry's POV*
Katy zaczęła już na prawdę działać mi na nerwy. Uważała, że jeśli zrobiłem się miły to tak będzie cały czas, ale niestety dziewczynka się myliła. To ja jestem Harry Styles, a ona zwykłą suczką, którą wykorzystam jak kolejne. Chciałem to zrobić teraz, ale wiem, że nie mam czasu, bo musiałem omówić z chłopakami to co wcześniej przerwałem. Katy zapomniała, że z ogrodu wszystko widać. Jak już mówiłem - chcę, żeby zapamiętała swój pierwszy raz.
- Na czym skończyliśmy? - zapytałem.
- Mówiłeś, że Ketty ktoś śledzi - powiedział obojętnie Niall.
- Katy - poprawiłem go - Tak. To te kurwy NILO WATSU. Neal Wolf, Ivan Ammar, Loph Theep, Omar Shel. Imienia i nazwiska rozumiecie? Rozgryzłem te dziwki. Chcą grać nieczysto? Będą to mieli.
- Ale, skoro to oni to czemu Jasper nie podpisał się pod tym?
- Bo Jasper chciał być przebiegły. Myślisz, że dlaczego ta literka U? Dla zmyłki. Ale im się nie udało. Zayn znasz jakąś dobrą ochronę, załatw najlepszych. Powiedz, że zapłacimy każdą cenę.
- Chcesz trwonić pieniądze na jakąś dziwkę? - Liam parsknął śmiechem i oparł się wygodnie o ramę fotela.
- Gówno cię obchodzi na co wydaję pieniądze - syknąłem i wysłałem mu ostre spojrzenie.
- Chyba nasz Harry się zakochał - William nakłonił "publikę do śmiechu". Słychać było ich śmiechy i buczenie.
- Jesteście już na prawdę popierdoleni - powiedziałem po czym wszedłem na schodach do pokoju. Zamierzałem wykonać to, co chciałem zrobić na początku,a potem wyjebać ją z mojego życia.
______________________________
Na początek chciałam was przeprosić, że dodałam z takim opóźnieniem rozdział i do tego jest taki krótki...
nie sądziłam, że powrót do szkoły będzie taki żałosny. Teraz tylko nauka nauka i tylko nauka..
Przepraszam, jeśli nie dodaję w terminy, ale po prostu mam też swoje obowiązki ..
Next powinien być w środę za tydzień :) Czyli 26 wrzesień.
Dziękuję Wam za wyrozumiałość.
sobota, 7 września 2013
Rozdział 15
*Harry's POV*
Otworzyłem oczy i spostrzegłem śpiącą jeszcze Katy. Zdjąłem swoją rękę oplecioną wokół jej talii i usiadłem. Jasne promienie słoneczne przebijały się przez okno bez żadnego problemu, bo rolety nie były rozłożone na szybach. Byłem w samej bieliźnie tak samo jak ona, ale jestem pewien, że między nami do niczego nie doszło. Żałuję, że straciłem taką okazję do przelecenia jej, ale chcę aby jej pierwszy raz zapamiętała na całe życie, a nie tylko urywkami scen.
Spojrzałem na Katy, która właśnie budziła się ze snu.
- Witaj księżniczko - szepnąłem jej do ucha.
Szeroko otworzyła oczy i zobaczyła mnie. Widziałem jej wystraszoną i zdezorientowaną minę. Z szybkością światła przemieściła się na podłogę.
- Co się działo, czemu jestem tylko w staniku i majtkach? - panikowała.
- Nic nie robiliśmy,a teraz się uspokój może sobie coś przypomnij.
- Nic nie robiliśmy? - złapała się za głowę - A czemu jesteś w bokserkach? I.. czemu tu jest biała plama? - wskazała na skrawek materiału pościeli.
- Katy, jadłaś jogurt waniliowy - pokręciłem przecząco głową - A teraz się kurwa uspokój jak cię proszę.
- Nie wiem co się działo, ale jak mi coś zrobiłeś to... - nie dokończyła zdania.
Podeszła do szafy i wyjęła z niej jeansy i koszulkę. Szybko je wsunęła i zeszła na dół. Zrobiłem to samo. Schodziłem ze schodów dopinając rozporek, gdy nagle moim oczom ukazał się wąsaty człowiek z surowym wyrazem twarzy. Jak się domyślam był to ojciec Katy.
- Tato, to nie tak jak myślisz - mruczała Katy.
- To nie tak jak myślę? - wybuchnął - Dom wygląda jak ruina do tego on - wskazał na mnie palcem - Co to ma znaczyć Katy. Czekam na twoje wyjaśnienia.
- Harry po prostu.. potrzebował noclegu.. - widziałem jak cała drży ze strachu i przebiera palcami tworząc z nich dziwne figury.
- Noclegu? A jak wyjaśnisz to? - wskazał na cały dom.
Rozejrzałem się dookoła. Nie wyglądał tak źle. Prócz tego, że kanapa była cała brudna od coli i innych rzeczy, których w tym momencie nie umiem zidentyfikować. Na ścianie widniał duże napisy "Sucer Ma Bite" i "J'adore quand vous mettez vos lèvres sur les miennes"*.
- Niech pan się nie gniewa - powiedziałem ochrypłym głosem - To wszystko dla tego, że Katy nie zamyka drzwi.. włamali się tu. Tyle razy jej mówiłem, żeby zamykała drzwi, a ona swoje. Teraz jest taki rezultat - spojrzałem na nią "złym" wzrokiem.
Rysy na jego twarzy złagodniały, ale i tak krył się w nich cień wątpliwości czy nie kłamię. No, ale czemu miałby wierzyć wytatuowanemu chłopakowi z piercingiem?
- Ale nie ukradli nic? - spytał.
- Nie wiemy.. musiałby pan przeszukać dom.
- Coś mi tu i tak nie gra. A ty Katy masz szlaban.. Zawiodłem się na tobie, że tak naruszyłaś moje zaufanie.
- Ale tato! - jęknęła z niezadowoleniem.
- Żadnych - podkreślił to słowo - Ale. A ty młodzieńcze wyjdź z mojego domu i zostaw Katy w spokoju. Nie chcę, żeby spotykała się z człowiekiem z takim wyglądem.
Nie chciałem się użerać z ojcem Katy, choć za to co o mnie powiedział już dawno zwijałby się z bólu. Po co miałem z nim mieć na pieńku? Chciałem zostać z nią i jej bronić, ale w tym momencie to i tak nie miałoby dużego znaczenia.
Założyłem swoje buty i wyszedłem.
*Katy's POV*
Za Harrym zatrzasnęły się drzwi, a ja przełknęłam głośną ślinę.
Między nami rosła niezręczna cisza, a ciężkie powietrze w postaci burzy z piorunami unosiła się nade mną.
- Ale tak w ogóle czemu wcześniej przyjechałeś? - próbowałam zmienić temat, ale wiedziałam, że nie uda mi się to, a jeśli tak to tylko na chwilę.
- Mieli awarię sprzętów i jestem umówiony na za tydzień, ale wtedy wy pojedziecie do ciotki Lucy. Nie mogę uwierzyć, że złamałaś obietnicę wobec mnie.
- No ale mówiłam ci już! Tu byli włamywacze, a Harry nocował u mnie - tłumaczyłam się.
- Katy przestań proszę. Myślisz, że ja ci w to uwierzę, jestem tak naiwny? Moja córka spotyka się z jakimś nieźle pokiereszowanym na ciele chłopakiem, a ja myślałem, że jesteś porządną dziewczyną i rozsądnie potrafisz wybrać co dla ciebie najlepsze.
- Tato - wzdychnęłam zirytowana - Harry to mój przyjaciel. Nic więcej. A poza tym to są tatuaże - mruknęłam.
- Nie ważne kim on dla ciebie jest. Masz ograniczyć do minimum jakiekolwiek kontakty z nim. Do szkoły i ze szkoły będę woził cię ja. A szlaban masz do odwołania.
- Ale ...
- Idź do swojego pokoju - widać, że męczyła go konwersacja ze mną.
Bez zbędnych w tym momencie słów udałam się do mojego pokoju z hukiem zatrzaskując drzwi.
Zaścieliłam swoje łóżko i kładąc się na nim spojrzałam na biały sufit. W tym momencie moje życie nie miało większego sensu. Szlaban, zero widzenia się z Harrym i do tego zaborczy ojciec, którego w tym momencie chciałabym unikać do końca życia. Cały czas rozmyślałam nad wczorajszymi zdarzeniami. Nie mogłam sobie jednak przypomnieć wszystkiego z wczorajszego wieczora. Wiem, że było to niesamowite doświadczenie, które chciałabym powtórzyć w najbliższym czasie. Byłam wtedy w stanie euforii, mogłam wszystko. Wiem, że narkotyki na początku tak działają. Potem mogą fatalne być skutki uboczne o których nawet boję się myśleć. Martwię się o Harry'ego, bo nie wiem czy on zażywa je z przyjemności czy uzależnienia? Czy zażywa inne narkotyki czy tylko te? Z biegiem czasu zdałam sobie sprawę, że tak na prawdę nie wiem o nim nic a nic. Wiem tylko, że ma na imię Harry Styles i jest w moim wieku. To wszystko. Wiem, że nie bywał zbyt wylewny co do wypowiedzi o sobie, ale zasługuję na chociaż odrobinę wiedzy na ten temat. On o mnie pewnie wie wszystko skoro na pstryknięcie palca może mieć najróżniejsze dane o mnie.
Cały dzień zleciał mi na czytaniu książki i rozmyślaniu. Do ojca nawet nie zeszłam. Odczuwałam głód, ale zdarzało się, że kilka dni się nie jadło, więc w czym jest problem?
Zamknęłam drzwi od balkoniku i udałam się pod prysznic.
Po odświeżeniu się przed snem ostatni raz weszłam na laptopa pisząc kilka postów na twitterze.
Odwróciłam się w stronę okna i zobaczyłam dwie osoby stojące nieopodal domu.Uznałam, że to normalne, więc nie zwracałam na nich uwagi. Jednak po kilku minutach oni wciąż tam ślęczeli. Rozmawiali między sobą.
Zaczęłam się bać,zwłaszcza, że to mógł być Jasper, lub ktoś inny kto może mieć złe relacje z Harrym.Zamknęłam balkon na klucz, spuściłam rolety i użyłam wszystkich możliwych zabezpieczeń. Otuliłam się głęboko kołdrą i starałam się zasnąć lecz bezskutecznie, gdyż cały czas myślałam o tym, że są gdzieś w pobliżu lub coś planują. Ręce trzęsły mi się ze zdenerwowania, wiedząc, że w każdej chwili, sekundzie moje życie może się skończyć.
**
Obudziłam się rano cała i zdrowa w swoim łóżku. Od razu sprawdziłam czy oddycham i czy nie jestem już "po tej drugiej stronie" jednak to była nadal szara rzeczywistość w prawdziwym ziemskim świecie. Zobaczyłam mały liścik na szafce nocnej. Zdziwiłam się, bo wcześniej go nie było. Wahałam się czy go otworzyć czy nie, ale moja ciekawość wzięła górę no i przeczytałam zawarte w nim słowa.
Kto mnie widzi? Jak ten list się tu znalazł? Co się do cholery właściwie dzieje? Kompletny szok. Przecież zabezpieczyłam wszystkie drzwi okna. To niemożliwe. Rozglądałam się po pokoju by poszukać choćby najmniejszych znaków włamania, ale nie było żadnych. Ani śladów po butach, otwartego okna, balkonu... tak jakby wszystko było jak wcześniej, a ta kartka przybyła znikąd.
Nie zostawiło mi to wyboru jak tylko zadzwonić do Harry'ego, bo tylko on mógł wiedzieć, co tak na prawdę oznacza ta wiadomość.
Zadzwoniłam do niego z prośbą o przyjście. Jak widać obudziłam go, ale w tym momencie szczerze nie obchodziło mnie to, bo byłam zbyt przerażona.
Z jakieś dziesięć minut uporczywego niecierpliwienia się w moim oknie pojawił się Harry.
- Wow, skarbie wiedziałem, że będziesz tęsknić, ale nie spodziewałem się, że tak szybko - chciał mnie pocałować, ale odepchnęłam go.
Podałam mu kartkę i czekałam na jego reakcję.
- Co do cholery?
- Nie wiem, tą kartkę dostałam dzisiaj.. leżała koło łóżka. Nie wiedziałam co robić, więc zadzwoniłam do ciebie.
- Kto to mógł być? Znowu nie zamknęłaś drzwi - warknął. - nerwowo chodził po moim pokoju.
- Tym razem zamknęłam! - broniłam się - Jestem pewna.
- No nie wiem, skąd masz tą pewność?
- Bo zobaczyłam dwóch kolesi jak patrzyli się cały czas na ulicy w mój dom.. CAŁY CZAS - podkreśliłam - Więc zamknęłam wszystkie drzwi, okna... zabezpieczyłam cały dom rozumiesz? Jestem pewna na sto procent.
- Jacy kolesie? To znaczy.. jak wyglądali - podrapał się po brodzie.
- Nie patrzyłam na nich.. - wzdychnęłam - Ale jeden był napakowany, a drugi bardziej wątły. Tylko tyle wiem.
- Wydaje mi się, że to może być .. eh sam nie wiem.
- Kto? - domagałam się wyjaśnienia.
- Cicho bądź Katy.
Usiadłam na łóżku i przyglądałam się jemu. Minę miał zmartwioną, a jednocześnie jakby chciał coś w tym momencie zniszczyć. Bałam się go. Nerwowo zaciskał pięści i wypuszczał powietrze ze swoich pulchnych ust. Wyrzucił kartkę w powietrze, a ta wolno poszybowała na ziemię.
- Katy, musisz iść ze mną - złapał mnie za rękę.
- Harry, ale ja mam szlaban. Jak ojciec się dowie będzie jeszcze gorzej... - nalegałam.
- Wolisz szlaban czy swoje życie? - widać było, że nie był zaciekawiony odpowiedzią.
Wyszliśmy na balkon. Swoje ręce oparłam na ramie i wystawiłam głowę, aby zobaczyć jak wysoko znajdujemy się nad ziemią. Na moje oko było z trzy i pół metra.
- Nie wiem czy dam radę - kręciłam przecząco głową.
- Przecież jest wysoko.. Zróbmy tak, ja zejdę pierwszy, a potem ty wyskoczysz a ja złapię cię w ręce.
- Ale co będzie jeśli mnie nie złapiesz?
- Na pewno tak nie będzie - powiedział po czym obiema dłoniami złapał się za ramę i wykonał duży skok po czym spadł na ziemię. Zobaczyłam jak wyciąga ręce ku mnie i zachęca abym skoczyła. Długo się wahałam.. co będzie jeśli mnie nie złapie? Upuści, złamię sobie coś?
- Katy - krzyknął - Dasz radę.
Policzyłam do pięciu po czym zamknęłam oczy i zsunęłam się z belki. Sekundę później wylądowałam w miękkich dłoniach Harry'ego.
- Mówiłem, że cię nie opuszczę. Więcej zaufania Skarbie.
- Okej. Ale teraz mnie puść - spojrzałam się w jego oczy.
- A co jeśli odmówię? - uśmiechnął się.
- Mam ci przypomnieć co zrobiłam przy pierwszym naszym spotkaniu w szkole? - wystawiłam język.
- Whohoho, lepiej nie - położył mnie na ziemię.
- Tak w ogóle, nie chodzisz już do szkoły, dlaczego?
- Bo szkoła jest mi niepotrzebna - udaliśmy się do samochodu.
- Edukacja jest najważniejsza Harry - wow, zamieniam się w mojego ojca - Bez niej nie masz pieniędzy ani dobrej pracy.
- Kochanie, składa się, że to i to mam już praktycznie do końca życia, a poza tym pieniądze i dobra praca to nie wszystko. Wolę załatwiać interesy niż uczyć się o nowo powstałych gatunkach roślin - prychnął.
- Wiesz, ja nie mam ani tego, ani tego, więc odnoszę wrażenie, że masz lepsze życie - wzdychnęłam zapinając pasy.
- Dużo jeszcze o mnie nie wiesz.
- Chciałabym cię poznać - przypomniały mi się moje przemyślenia z wczoraj.
- Na to jest jeszcze za wcześnie - zacisnął ręce na kierownicy.
- Ale dlaczego? Mam prawo wiedzieć chociaż kiedy masz urodziny.
- Pierwszy luty, starczy?
- Nie - pokręciłam przecząco głową - Nie sądzisz, że sprawy zachodzą już daleko, a my nadal nic o sobie nie wiemy?
- Jakie sprawy... Katy proszę cię.. nie mam teraz głowy do myślenia - zdawało mi się, że nie chciał o tym rozmawiać, ale dlaczego?
- Okej - powiedziałam obrażona wygodnie siadając w fotelu samochodu.
____________________________________________________________________
I oto jest kolejny z rozdziałów. Mam nadzieję, że się podobał.
Hm, nie wiem kiedy będzie next. Wydaje mi się, że za 5 dni, bo wiecie teraz doszła szkoła (no ale ja nidgy często nie dodawałam, ale zdaje sobie z tego sprawę :D) ewentualnie w weekend, ale myślę, że w piątek powinien już być :)
Jeśli dotrwałeś do końca i masz zamiar wyjść bez komentarza to proszę poświęć chwilkę i dodaj go o tam trochę niżej :)
tak dużo osób na twitterze informuje, a tak mało komentuje! zachęcam was kochani!!
@biggerhug
Otworzyłem oczy i spostrzegłem śpiącą jeszcze Katy. Zdjąłem swoją rękę oplecioną wokół jej talii i usiadłem. Jasne promienie słoneczne przebijały się przez okno bez żadnego problemu, bo rolety nie były rozłożone na szybach. Byłem w samej bieliźnie tak samo jak ona, ale jestem pewien, że między nami do niczego nie doszło. Żałuję, że straciłem taką okazję do przelecenia jej, ale chcę aby jej pierwszy raz zapamiętała na całe życie, a nie tylko urywkami scen.
Spojrzałem na Katy, która właśnie budziła się ze snu.
- Witaj księżniczko - szepnąłem jej do ucha.
Szeroko otworzyła oczy i zobaczyła mnie. Widziałem jej wystraszoną i zdezorientowaną minę. Z szybkością światła przemieściła się na podłogę.
- Co się działo, czemu jestem tylko w staniku i majtkach? - panikowała.
- Nic nie robiliśmy,a teraz się uspokój może sobie coś przypomnij.
- Nic nie robiliśmy? - złapała się za głowę - A czemu jesteś w bokserkach? I.. czemu tu jest biała plama? - wskazała na skrawek materiału pościeli.
- Katy, jadłaś jogurt waniliowy - pokręciłem przecząco głową - A teraz się kurwa uspokój jak cię proszę.
- Nie wiem co się działo, ale jak mi coś zrobiłeś to... - nie dokończyła zdania.
Podeszła do szafy i wyjęła z niej jeansy i koszulkę. Szybko je wsunęła i zeszła na dół. Zrobiłem to samo. Schodziłem ze schodów dopinając rozporek, gdy nagle moim oczom ukazał się wąsaty człowiek z surowym wyrazem twarzy. Jak się domyślam był to ojciec Katy.
- Tato, to nie tak jak myślisz - mruczała Katy.
- To nie tak jak myślę? - wybuchnął - Dom wygląda jak ruina do tego on - wskazał na mnie palcem - Co to ma znaczyć Katy. Czekam na twoje wyjaśnienia.
- Harry po prostu.. potrzebował noclegu.. - widziałem jak cała drży ze strachu i przebiera palcami tworząc z nich dziwne figury.
- Noclegu? A jak wyjaśnisz to? - wskazał na cały dom.
Rozejrzałem się dookoła. Nie wyglądał tak źle. Prócz tego, że kanapa była cała brudna od coli i innych rzeczy, których w tym momencie nie umiem zidentyfikować. Na ścianie widniał duże napisy "Sucer Ma Bite" i "J'adore quand vous mettez vos lèvres sur les miennes"*.
- Niech pan się nie gniewa - powiedziałem ochrypłym głosem - To wszystko dla tego, że Katy nie zamyka drzwi.. włamali się tu. Tyle razy jej mówiłem, żeby zamykała drzwi, a ona swoje. Teraz jest taki rezultat - spojrzałem na nią "złym" wzrokiem.
Rysy na jego twarzy złagodniały, ale i tak krył się w nich cień wątpliwości czy nie kłamię. No, ale czemu miałby wierzyć wytatuowanemu chłopakowi z piercingiem?
- Ale nie ukradli nic? - spytał.
- Nie wiemy.. musiałby pan przeszukać dom.
- Coś mi tu i tak nie gra. A ty Katy masz szlaban.. Zawiodłem się na tobie, że tak naruszyłaś moje zaufanie.
- Ale tato! - jęknęła z niezadowoleniem.
- Żadnych - podkreślił to słowo - Ale. A ty młodzieńcze wyjdź z mojego domu i zostaw Katy w spokoju. Nie chcę, żeby spotykała się z człowiekiem z takim wyglądem.
Nie chciałem się użerać z ojcem Katy, choć za to co o mnie powiedział już dawno zwijałby się z bólu. Po co miałem z nim mieć na pieńku? Chciałem zostać z nią i jej bronić, ale w tym momencie to i tak nie miałoby dużego znaczenia.
Założyłem swoje buty i wyszedłem.
*Katy's POV*
Za Harrym zatrzasnęły się drzwi, a ja przełknęłam głośną ślinę.
Między nami rosła niezręczna cisza, a ciężkie powietrze w postaci burzy z piorunami unosiła się nade mną.
- Ale tak w ogóle czemu wcześniej przyjechałeś? - próbowałam zmienić temat, ale wiedziałam, że nie uda mi się to, a jeśli tak to tylko na chwilę.
- Mieli awarię sprzętów i jestem umówiony na za tydzień, ale wtedy wy pojedziecie do ciotki Lucy. Nie mogę uwierzyć, że złamałaś obietnicę wobec mnie.
- No ale mówiłam ci już! Tu byli włamywacze, a Harry nocował u mnie - tłumaczyłam się.
- Katy przestań proszę. Myślisz, że ja ci w to uwierzę, jestem tak naiwny? Moja córka spotyka się z jakimś nieźle pokiereszowanym na ciele chłopakiem, a ja myślałem, że jesteś porządną dziewczyną i rozsądnie potrafisz wybrać co dla ciebie najlepsze.
- Tato - wzdychnęłam zirytowana - Harry to mój przyjaciel. Nic więcej. A poza tym to są tatuaże - mruknęłam.
- Nie ważne kim on dla ciebie jest. Masz ograniczyć do minimum jakiekolwiek kontakty z nim. Do szkoły i ze szkoły będę woził cię ja. A szlaban masz do odwołania.
- Ale ...
- Idź do swojego pokoju - widać, że męczyła go konwersacja ze mną.
Bez zbędnych w tym momencie słów udałam się do mojego pokoju z hukiem zatrzaskując drzwi.
Zaścieliłam swoje łóżko i kładąc się na nim spojrzałam na biały sufit. W tym momencie moje życie nie miało większego sensu. Szlaban, zero widzenia się z Harrym i do tego zaborczy ojciec, którego w tym momencie chciałabym unikać do końca życia. Cały czas rozmyślałam nad wczorajszymi zdarzeniami. Nie mogłam sobie jednak przypomnieć wszystkiego z wczorajszego wieczora. Wiem, że było to niesamowite doświadczenie, które chciałabym powtórzyć w najbliższym czasie. Byłam wtedy w stanie euforii, mogłam wszystko. Wiem, że narkotyki na początku tak działają. Potem mogą fatalne być skutki uboczne o których nawet boję się myśleć. Martwię się o Harry'ego, bo nie wiem czy on zażywa je z przyjemności czy uzależnienia? Czy zażywa inne narkotyki czy tylko te? Z biegiem czasu zdałam sobie sprawę, że tak na prawdę nie wiem o nim nic a nic. Wiem tylko, że ma na imię Harry Styles i jest w moim wieku. To wszystko. Wiem, że nie bywał zbyt wylewny co do wypowiedzi o sobie, ale zasługuję na chociaż odrobinę wiedzy na ten temat. On o mnie pewnie wie wszystko skoro na pstryknięcie palca może mieć najróżniejsze dane o mnie.
Cały dzień zleciał mi na czytaniu książki i rozmyślaniu. Do ojca nawet nie zeszłam. Odczuwałam głód, ale zdarzało się, że kilka dni się nie jadło, więc w czym jest problem?
Zamknęłam drzwi od balkoniku i udałam się pod prysznic.
Po odświeżeniu się przed snem ostatni raz weszłam na laptopa pisząc kilka postów na twitterze.
Odwróciłam się w stronę okna i zobaczyłam dwie osoby stojące nieopodal domu.Uznałam, że to normalne, więc nie zwracałam na nich uwagi. Jednak po kilku minutach oni wciąż tam ślęczeli. Rozmawiali między sobą.
Zaczęłam się bać,zwłaszcza, że to mógł być Jasper, lub ktoś inny kto może mieć złe relacje z Harrym.Zamknęłam balkon na klucz, spuściłam rolety i użyłam wszystkich możliwych zabezpieczeń. Otuliłam się głęboko kołdrą i starałam się zasnąć lecz bezskutecznie, gdyż cały czas myślałam o tym, że są gdzieś w pobliżu lub coś planują. Ręce trzęsły mi się ze zdenerwowania, wiedząc, że w każdej chwili, sekundzie moje życie może się skończyć.
**
Obudziłam się rano cała i zdrowa w swoim łóżku. Od razu sprawdziłam czy oddycham i czy nie jestem już "po tej drugiej stronie" jednak to była nadal szara rzeczywistość w prawdziwym ziemskim świecie. Zobaczyłam mały liścik na szafce nocnej. Zdziwiłam się, bo wcześniej go nie było. Wahałam się czy go otworzyć czy nie, ale moja ciekawość wzięła górę no i przeczytałam zawarte w nim słowa.
"Widzimy Cię, skarbie. W końcu i tak wpadniesz w nasze ręce. NILO WATSU"- Co? - szepnęłam do siebie.
Kto mnie widzi? Jak ten list się tu znalazł? Co się do cholery właściwie dzieje? Kompletny szok. Przecież zabezpieczyłam wszystkie drzwi okna. To niemożliwe. Rozglądałam się po pokoju by poszukać choćby najmniejszych znaków włamania, ale nie było żadnych. Ani śladów po butach, otwartego okna, balkonu... tak jakby wszystko było jak wcześniej, a ta kartka przybyła znikąd.
Nie zostawiło mi to wyboru jak tylko zadzwonić do Harry'ego, bo tylko on mógł wiedzieć, co tak na prawdę oznacza ta wiadomość.
Zadzwoniłam do niego z prośbą o przyjście. Jak widać obudziłam go, ale w tym momencie szczerze nie obchodziło mnie to, bo byłam zbyt przerażona.
Z jakieś dziesięć minut uporczywego niecierpliwienia się w moim oknie pojawił się Harry.
- Wow, skarbie wiedziałem, że będziesz tęsknić, ale nie spodziewałem się, że tak szybko - chciał mnie pocałować, ale odepchnęłam go.
Podałam mu kartkę i czekałam na jego reakcję.
- Co do cholery?
- Nie wiem, tą kartkę dostałam dzisiaj.. leżała koło łóżka. Nie wiedziałam co robić, więc zadzwoniłam do ciebie.
- Kto to mógł być? Znowu nie zamknęłaś drzwi - warknął. - nerwowo chodził po moim pokoju.
- Tym razem zamknęłam! - broniłam się - Jestem pewna.
- No nie wiem, skąd masz tą pewność?
- Bo zobaczyłam dwóch kolesi jak patrzyli się cały czas na ulicy w mój dom.. CAŁY CZAS - podkreśliłam - Więc zamknęłam wszystkie drzwi, okna... zabezpieczyłam cały dom rozumiesz? Jestem pewna na sto procent.
- Jacy kolesie? To znaczy.. jak wyglądali - podrapał się po brodzie.
- Nie patrzyłam na nich.. - wzdychnęłam - Ale jeden był napakowany, a drugi bardziej wątły. Tylko tyle wiem.
- Wydaje mi się, że to może być .. eh sam nie wiem.
- Kto? - domagałam się wyjaśnienia.
- Cicho bądź Katy.
Usiadłam na łóżku i przyglądałam się jemu. Minę miał zmartwioną, a jednocześnie jakby chciał coś w tym momencie zniszczyć. Bałam się go. Nerwowo zaciskał pięści i wypuszczał powietrze ze swoich pulchnych ust. Wyrzucił kartkę w powietrze, a ta wolno poszybowała na ziemię.
- Katy, musisz iść ze mną - złapał mnie za rękę.
- Harry, ale ja mam szlaban. Jak ojciec się dowie będzie jeszcze gorzej... - nalegałam.
- Wolisz szlaban czy swoje życie? - widać było, że nie był zaciekawiony odpowiedzią.
Wyszliśmy na balkon. Swoje ręce oparłam na ramie i wystawiłam głowę, aby zobaczyć jak wysoko znajdujemy się nad ziemią. Na moje oko było z trzy i pół metra.
- Nie wiem czy dam radę - kręciłam przecząco głową.
- Przecież jest wysoko.. Zróbmy tak, ja zejdę pierwszy, a potem ty wyskoczysz a ja złapię cię w ręce.
- Ale co będzie jeśli mnie nie złapiesz?
- Na pewno tak nie będzie - powiedział po czym obiema dłoniami złapał się za ramę i wykonał duży skok po czym spadł na ziemię. Zobaczyłam jak wyciąga ręce ku mnie i zachęca abym skoczyła. Długo się wahałam.. co będzie jeśli mnie nie złapie? Upuści, złamię sobie coś?
- Katy - krzyknął - Dasz radę.
Policzyłam do pięciu po czym zamknęłam oczy i zsunęłam się z belki. Sekundę później wylądowałam w miękkich dłoniach Harry'ego.
- Mówiłem, że cię nie opuszczę. Więcej zaufania Skarbie.
- Okej. Ale teraz mnie puść - spojrzałam się w jego oczy.
- A co jeśli odmówię? - uśmiechnął się.
- Mam ci przypomnieć co zrobiłam przy pierwszym naszym spotkaniu w szkole? - wystawiłam język.
- Whohoho, lepiej nie - położył mnie na ziemię.
- Tak w ogóle, nie chodzisz już do szkoły, dlaczego?
- Bo szkoła jest mi niepotrzebna - udaliśmy się do samochodu.
- Edukacja jest najważniejsza Harry - wow, zamieniam się w mojego ojca - Bez niej nie masz pieniędzy ani dobrej pracy.
- Kochanie, składa się, że to i to mam już praktycznie do końca życia, a poza tym pieniądze i dobra praca to nie wszystko. Wolę załatwiać interesy niż uczyć się o nowo powstałych gatunkach roślin - prychnął.
- Wiesz, ja nie mam ani tego, ani tego, więc odnoszę wrażenie, że masz lepsze życie - wzdychnęłam zapinając pasy.
- Dużo jeszcze o mnie nie wiesz.
- Chciałabym cię poznać - przypomniały mi się moje przemyślenia z wczoraj.
- Na to jest jeszcze za wcześnie - zacisnął ręce na kierownicy.
- Ale dlaczego? Mam prawo wiedzieć chociaż kiedy masz urodziny.
- Pierwszy luty, starczy?
- Nie - pokręciłam przecząco głową - Nie sądzisz, że sprawy zachodzą już daleko, a my nadal nic o sobie nie wiemy?
- Jakie sprawy... Katy proszę cię.. nie mam teraz głowy do myślenia - zdawało mi się, że nie chciał o tym rozmawiać, ale dlaczego?
- Okej - powiedziałam obrażona wygodnie siadając w fotelu samochodu.
____________________________________________________________________
I oto jest kolejny z rozdziałów. Mam nadzieję, że się podobał.
Hm, nie wiem kiedy będzie next. Wydaje mi się, że za 5 dni, bo wiecie teraz doszła szkoła (no ale ja nidgy często nie dodawałam, ale zdaje sobie z tego sprawę :D) ewentualnie w weekend, ale myślę, że w piątek powinien już być :)
Jeśli dotrwałeś do końca i masz zamiar wyjść bez komentarza to proszę poświęć chwilkę i dodaj go o tam trochę niżej :)
tak dużo osób na twitterze informuje, a tak mało komentuje! zachęcam was kochani!!
@biggerhug
wtorek, 3 września 2013
Rozdział 14
- Co to ? - warknęłam rzucając w niego znaleziskiem.
- To moja kochana jest kokaina - podniósł paczkę i podszedł do mnie z nią.
- Wiem, co to jest Harry, ale dlaczego to wziąłeś?
- Bo kiedy ją weźmiesz wszystkie jebane problemy odchodzą i zostaję tylko ja i ty - złapał mnie w talii i pocałował mocno. Odwzajemniłam ten pocałunek.
Tak bardzo chciałam aby to się nie kończyło, ale przerwałam ten pocałunek.
- Harry... proszę przestań to brać.. To źle na ciebie może wpływać - pokręciłam przecząco głową i odłożyłam paczkę z prochami na stół - Martwię się o ciebie. To - wskazałam na nie - Nie jest dobrym rozwiązaniem.
- Jesteś pewna, że nie jest? - podniósł brew do góry.
Rozerwał paczkę i rozsypał biały proszek w trzy równe linie. Wziął jakiś papier i zwinął go w rulon.
Zaszokowana patrzyłam na każdy jego ruch.
- Spróbuj - podał mi zwinięty papier.
- Harry, ja... - kręciłam przecząco głową - To nieodpowiedzialne. Mam siostrę na górze, a ojciec wraca dopiero w poniedziałek. Muszę się nią zająć. Co jeśli...
- Przestań się przejmować co będzie. Żyj teraźniejszością! - przerwał mi.
Może rzeczywiście miał rację? Miałam ochotę zerwać z tą rutyną - szkoła, nauka, szkoła, nauka. To było nudne. W moim wieku już każdy spróbował chociaż jednego skręta, narkotyku czy papierosa i nikt nie uzależnił się od tego. Tylko to ja zawsze byłam ta szara myszka, której nikt nie zabierał na imprezy ani nie leciał na nią. Byłam po prostu zwykłą dziewczyną, której w głowie był tylko dobry zawód i rodzina. Gdy poznałam Harry'ego to się zmieniło. Chciałam być wolna od wszelkich konsekwencji za swoje czyny i nie dostawać jakichś kar jak przystało na dziecko. W końcu byłam dorosła. Czułam, że to może być niezła zabawa, więc czemu miałam nie zaryzykować.
Chwyciłam rulon i przyłożyłam do nosa. Zniżyłam się do stołka, ale na chwilę przed powstrzymałam się i zwróciłam do Harry'ego:
- Obiecaj mi jedno, nie zrobisz mi nic, czego później bym żałowała.
- To znaczy?
- Między innymi chodzi o seks. Wiem, że po tym mogę no wiesz.. odczuwać chęć, ale proszę cię nie rób tego.
- Jasne - uśmiechnął się.
Nie ufałam mu w stu procentach. Nie byłam pewna co do zażycia tego, no ale raz się żyje.
Pochyliłam się i wciągnęłam nosem pierwszą linię proszku. Dziwne pieczenie w nosie i dreszcz przeszedł po całym moim ciele. Zaczęło mi doskwierać, więc przestałam.
- Spokojnie Katy, to normalne - uspokajał mnie Harry.
Po jego słowach zażyłam następną dawkę, a potem ostatnią. Zaczęło kręcić mi się w głowie dlatego szybko usiadłam na kanapie.
- To twój pierwszy raz, więc musisz się uspokoić - usiadł koło mnie i zaczął głaskać po głowie.
Cały mój świat wirował, a ja nie mogłam się opanować. Chciałam skakać, biegać, chodzić - cokolwiek.
- Jak się czujesz? - spytał z troską.
- Nie wiem ... - spytałam zdezorientowana.
Czułam jakbym miała zaraz usnąć, ale nagle dostałam niespodziewanego kopa energii.
- Harry! - krzyknęłam - Chodź się przejść - pociągnęłam go za sobą.
- Ale Katy! Kim...
- I tak nie wstanie - zaśmiałam się i zamknęłam drzwi.
Czułam się wspaniale. Chciałam cały czas się śmiać, czułam, że mogę latać.
- I was praying that you and me might end up together/ Modliłem się, że może i my skończymy razem.
It's like wishing for rain as I stand in the desert/ To tak, jakby pragnąć deszczu, stojąc na pustyni.
But I'm holding you closer than most/Ale ja trzymam Cię najbliżej ze wszystkich,
'Cause you are my heaven/ ponieważ jesteś moim Niebem.
- śpiewałam i kręciłam się wokoło własnej osi. Nagle zaczął padać deszcz. Nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie. Kochałam deszcz.
Chodziłam po ławkach. Z jednej nawet spadłam, bo się poślizgnęłam. Zaniepokojony Harry szybko podszedł do mnie, ale wszystko było okej. Nawet nie czułam bólu.
Gdy starałam się w miarę uspokoić moje ciało podeszłam do Harry'ego.
- Hej Harry - uśmiechnęłam się do niego.
- Hej Katy - oplótł swoje dłonie wokój mojej talii, a ja swoje wokół jego szyi.
-'Cause you are my heaven/ ponieważ jesteś moim Niebem. - szepnął w moje usta i pocałował je namiętnie. Nasze pocałunki z minuty na minutę stawały się coraz bardziej zachłanne.
Wplotłam swoje ręce w loczki Hazzy. Jednak to co najbardziej mnie zaskoczyło to to, że przerwał te pocałunki.
- Harry! - mruknęłam - Chcę jeszcze!
- Obiecałem ci Katy - splótł nasze dłonie razem.
- Ale ja mam na ciebie ochotę - przygryzłam swoją wargę - Czemu dzisiaj nie zrobisz ze mnie kobiety? Tego właśnie chcę.
- Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym to zrobić, TERAZ, ale nie mogę... - pokręcił przecząco głową.
- Dlaczego? - nie odpowiedział na moje pytanie.
- I believe I can fly/ Wierzę że mogę latać
I believe I can touch the sky/Wierzę że mogę dotknąć nieba
I think about it every night and day/ Myślę o tym każdego dnia i nocy
Wtuliłam się w tors Harry'ego. Chciałam poczuć jego ciepło, ale zachowywał się podłóg mnie tak oschle, jakby mnie koło niego nie było. Nawet nie starał trzymać się mnie za rękę.
- Harry, proszę... pocałuj mnie.
- Katy.. ja nie...
- Wiem, co to jest Harry, ale dlaczego to wziąłeś?
- Bo kiedy ją weźmiesz wszystkie jebane problemy odchodzą i zostaję tylko ja i ty - złapał mnie w talii i pocałował mocno. Odwzajemniłam ten pocałunek.
Tak bardzo chciałam aby to się nie kończyło, ale przerwałam ten pocałunek.
- Harry... proszę przestań to brać.. To źle na ciebie może wpływać - pokręciłam przecząco głową i odłożyłam paczkę z prochami na stół - Martwię się o ciebie. To - wskazałam na nie - Nie jest dobrym rozwiązaniem.
- Jesteś pewna, że nie jest? - podniósł brew do góry.
Rozerwał paczkę i rozsypał biały proszek w trzy równe linie. Wziął jakiś papier i zwinął go w rulon.
Zaszokowana patrzyłam na każdy jego ruch.
- Spróbuj - podał mi zwinięty papier.
- Harry, ja... - kręciłam przecząco głową - To nieodpowiedzialne. Mam siostrę na górze, a ojciec wraca dopiero w poniedziałek. Muszę się nią zająć. Co jeśli...
- Przestań się przejmować co będzie. Żyj teraźniejszością! - przerwał mi.
Może rzeczywiście miał rację? Miałam ochotę zerwać z tą rutyną - szkoła, nauka, szkoła, nauka. To było nudne. W moim wieku już każdy spróbował chociaż jednego skręta, narkotyku czy papierosa i nikt nie uzależnił się od tego. Tylko to ja zawsze byłam ta szara myszka, której nikt nie zabierał na imprezy ani nie leciał na nią. Byłam po prostu zwykłą dziewczyną, której w głowie był tylko dobry zawód i rodzina. Gdy poznałam Harry'ego to się zmieniło. Chciałam być wolna od wszelkich konsekwencji za swoje czyny i nie dostawać jakichś kar jak przystało na dziecko. W końcu byłam dorosła. Czułam, że to może być niezła zabawa, więc czemu miałam nie zaryzykować.
Chwyciłam rulon i przyłożyłam do nosa. Zniżyłam się do stołka, ale na chwilę przed powstrzymałam się i zwróciłam do Harry'ego:
- Obiecaj mi jedno, nie zrobisz mi nic, czego później bym żałowała.
- To znaczy?
- Między innymi chodzi o seks. Wiem, że po tym mogę no wiesz.. odczuwać chęć, ale proszę cię nie rób tego.
- Jasne - uśmiechnął się.
Nie ufałam mu w stu procentach. Nie byłam pewna co do zażycia tego, no ale raz się żyje.
Pochyliłam się i wciągnęłam nosem pierwszą linię proszku. Dziwne pieczenie w nosie i dreszcz przeszedł po całym moim ciele. Zaczęło mi doskwierać, więc przestałam.
- Spokojnie Katy, to normalne - uspokajał mnie Harry.
Po jego słowach zażyłam następną dawkę, a potem ostatnią. Zaczęło kręcić mi się w głowie dlatego szybko usiadłam na kanapie.
- To twój pierwszy raz, więc musisz się uspokoić - usiadł koło mnie i zaczął głaskać po głowie.
Cały mój świat wirował, a ja nie mogłam się opanować. Chciałam skakać, biegać, chodzić - cokolwiek.
- Jak się czujesz? - spytał z troską.
- Nie wiem ... - spytałam zdezorientowana.
Czułam jakbym miała zaraz usnąć, ale nagle dostałam niespodziewanego kopa energii.
- Harry! - krzyknęłam - Chodź się przejść - pociągnęłam go za sobą.
- Ale Katy! Kim...
- I tak nie wstanie - zaśmiałam się i zamknęłam drzwi.
Czułam się wspaniale. Chciałam cały czas się śmiać, czułam, że mogę latać.
- I was praying that you and me might end up together/ Modliłem się, że może i my skończymy razem.
It's like wishing for rain as I stand in the desert/ To tak, jakby pragnąć deszczu, stojąc na pustyni.
But I'm holding you closer than most/Ale ja trzymam Cię najbliżej ze wszystkich,
'Cause you are my heaven/ ponieważ jesteś moim Niebem.
- śpiewałam i kręciłam się wokoło własnej osi. Nagle zaczął padać deszcz. Nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie. Kochałam deszcz.
Chodziłam po ławkach. Z jednej nawet spadłam, bo się poślizgnęłam. Zaniepokojony Harry szybko podszedł do mnie, ale wszystko było okej. Nawet nie czułam bólu.
Gdy starałam się w miarę uspokoić moje ciało podeszłam do Harry'ego.
- Hej Harry - uśmiechnęłam się do niego.
- Hej Katy - oplótł swoje dłonie wokój mojej talii, a ja swoje wokół jego szyi.
-'Cause you are my heaven/ ponieważ jesteś moim Niebem. - szepnął w moje usta i pocałował je namiętnie. Nasze pocałunki z minuty na minutę stawały się coraz bardziej zachłanne.
Wplotłam swoje ręce w loczki Hazzy. Jednak to co najbardziej mnie zaskoczyło to to, że przerwał te pocałunki.
- Harry! - mruknęłam - Chcę jeszcze!
- Obiecałem ci Katy - splótł nasze dłonie razem.
- Ale ja mam na ciebie ochotę - przygryzłam swoją wargę - Czemu dzisiaj nie zrobisz ze mnie kobiety? Tego właśnie chcę.
- Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym to zrobić, TERAZ, ale nie mogę... - pokręcił przecząco głową.
- Dlaczego? - nie odpowiedział na moje pytanie.
- I believe I can fly/ Wierzę że mogę latać
I believe I can touch the sky/Wierzę że mogę dotknąć nieba
I think about it every night and day/ Myślę o tym każdego dnia i nocy
Wtuliłam się w tors Harry'ego. Chciałam poczuć jego ciepło, ale zachowywał się podłóg mnie tak oschle, jakby mnie koło niego nie było. Nawet nie starał trzymać się mnie za rękę.
- Harry, proszę... pocałuj mnie.
- Katy.. ja nie...
- Kurwa Harry - przerwałam jego słowa gorącym pocałunkiem.
Wiedziałam, że w końcu uległ mi i poddał się. Złapał mnie za pupę i podniósł. Oplotłam swoje nogi wokół jego torsu. Harry ciągle obracał się z nami i biegał. Czułam się jakbym była lekkim piórkiem unoszącym się na wietrze. Wypuściłam swoje ręce w wiatr. Wolność była jednym z tych najmocniejszym w tym momencie uczuć.
- Oh, my love, my darling/ O, moja miłości, moje kochanie
I've hungered for your touch/Byłem spragniony twojego dotyku
- Nucił Hazz do mojego uchaI've hungered for your touch/Byłem spragniony twojego dotyku
- Harry - śmiałam się.
Przytuliłam się do niego i poczułam to czego wcześniej między nami nie było. Namiętność, pożądanie. Chciałam aby Harry zawładnął moim ciałem i poprowadził mnie do nieba.
- Harry. Proszę. Cię. Zrób. To - mówiłam między pocałunkami.
- Choćbym nie wiem jak bardzo chciał nie mogę... - pokręcił głową - A nawet nie wiesz jak bardzo mam ochotę ściągnąć z ciebie te ciuszki, bo na to czekałem od początku. Musisz być świadoma wszystkich swoich czynów, skarbie.
Postawił mnie na ziemi, a ja zawiedziona usiadłam na murku. Z mojego oka wyślizgnęła się jedna łza..
- Hej, czemu płaczesz? - zapytał mnie Harry kucając nade mną.
- Bo jestem mało atrakcyjna, tak? - otarła rękoma oczy - Kiedy chcę to zrobić ty nagle się odwracasz.
- Bo chcę dotrzymać mojej obietnicy Skarbie. Nie chcę, żebyś potem cierpiała ... - przytulił mnie.
- Pewnie tak tylko mówisz..
- Jesteś idealna. Nawet nie wiesz jak bardzo chcę to zrobić, ale no kurwa po prostu nie mogę. Jesteś zajebiście seksowna, słodka, urocza. Mógłbym wymieniać w nieskończoność. Kiedy będziesz świadoma wszystkich swoich czynów wtedy sprawię, że poczujesz się moja - szepnął mi do ucha.
Na moich rękach pojawiła się gęsia skórka.
- Jesteś kochany Harry .. wiesz dużo zmieniło się kiedy pojawiłeś się w moim życiu. To ma dużo aspektów, ale ja cię polubiłam, wręcz jestem tobą zauroczona. Tak jest. Dzięki tobie teraz jest zajebiście. Z tobą czuję się nieziemsko - pocałowałam go w policzek.
Harry ukazał swoje słodkie dołeczki.
- Nie sądzisz, że powinniśmy już wracać?
- A która jest godzina? - spytałam.
Spojrzał na swój zegarek i chwilę później dowiedziałam się, że jest już piąta nad ranem. Rzeczywiście niebo robiło się już szaroróżowe.
- Tak, powinniśmy już wracać..
Potrzebowałam go w tym momencie.
- Harry - wtuliłam się w niego.
- Odprowadzę cię do domu.
- To nie pójdziesz ze mną? - zapytałam zdziwiona, a jednocześnie zawiedziona jego słowami.
- A chcesz tego? - uśmiechnął się cwaniacko.
- Jasne, że chcę!
- Love me, love me, say that you love me/ Kochaj mnie, kochaj mnie, Powiedz, że mnie kochasz - nuciłam pod nosem.
- Love you love you, i say that i love you/ Kocham cię kocham cię, mówię ci, że cię kocham - dokończył Harry, choć to nie był tekst piosenki, którą właśnie śpiewałam.
_________________________________________________________
Wiem, że jest krótszy, ale wiem, że się niecierpliwiliście, więc dodałam jak najszybciej mogłam :)
Mam nadzieję, że wam się podobał.
Zachęcam do komentowania (JAK ZAWSZE XD)
DZISIAJ BYŁO TROCHĘ SIELANKI, ALE POWIEM WAM, ŻE TO SIĘ NIEDŁUGO ZMIENI XD
niedziela, 1 września 2013
Rozdział 13
*Katy's POV*
- Nie mów.. że - złapał się za głowę - zrobiłem to?
- Uhm.. ale, że zrobiłeś co? - zapytałam.
- Wiesz - warknął.
Dobrze wiedziałam co ma na myśli, ale chciałam usłyszeć to z jego ust. Wiedziałam jednak, że nie powie tego. Za bardzo obawiał się mojej reakcji.
- Nie - wzdychnęłam - Ale próbowałeś.
W tym momencie stało się coś czego się nie spodziewałam. Harry podszedł do mnie i przytulił mnie bardzo mocno. Nie wiedziałam co go do tego skłoniło. Poczucie winy? Nie sądzę. Gdy zabija swoje ofiary nie przytula ich potem w geście pożałowania za swoje czyny.
- Nie miej tego za złe - wzdychnął - Byłem pijany... nie myślałem racjonalnie.
- Jasne.. uhm, mogę cię o coś spytać?
- Pytaj - powiedział po czym włożył ręce w tylne kieszenie.
- Czy ty... przespałeś się z tą kelnerką? - mruknęłam cicho i spuściłam głowę.
- Co? - zaśmiał się.
- Wiesz... - niechętnie odpowiedziałam.
- Chodzi o tą blondynę z restauracji? Nie. Nie spałem - pocałował mnie w czoło - Nie zamierzam - znów ujął mnie w swoje ramiona.
Kamień spadł mi z serca. Właśnie taką odpowiedź chciałam usłyszeć, bo gdyby była inna to by był koniec naszej znajomości. Nie chciałabym patrzeć na osobę, która robi sobie skok w bok kiedy tylko chce..
- A tak w ogóle... jak się tu dostałeś?
- Hm to jest druga sprawa. Proszę cię Katy zamykaj drzwi, gdy idziesz spać - w jego głosie słychać było troskę - Nie mieszkasz w bardzo miłej okolicy, wiesz o tym?
- Ja nie wiedzia...
- Katy, po prostu bądź ostrożna.
- Dobrze, będę.. - zawstydzona jego słowami gubiłam się w ruchach.
- Będę się już zbierał - podszedł do drzwi i uśmiechem chciał się pożegnać.
- Harry, czekaj chwilę.. - podeszłam do niego i przytuliłam go bardzo mocno.
Poczułam zapach jego ostrych perfum.
Gdy odwróciłam głowę w jego stronę zobaczyłam jego piękne zielone tęczówki, które patrzyły na mnie łagodnym wzrokiem.
Gdy spostrzegłam, że coś między nami się zmienia ta cisza staje się coraz bardziej przyjemna, a Harry'ego usta zbliżają się do mnie wyrwałam się z jego objęcia i odsunęłam się kilka kroków dalej. Wybaczyłam mu, ale... nadal się go bałam. Nie wiem czemu, ale bałam się, że może zrobić mi krzywdę. Jednocześnie chciałam być koło niego. Nie wiem czemu, ale to dziwne z mojej strony, bo gdy nie było go obok mnie czułam dyskomfort,a gdy był blisko mnie czułam strach.
- Boisz się mnie Katy?
- Nie.. - przełknęłam głośno ślinę.
- Więc czemu odeszłaś? - spytał.
- Po prostu nie miałam ochoty.
- Kurwa, Katy przestań.. - syknął - Wiem, że miałaś tylko się mnie boisz. Rozumiesz, że nie mam zamiaru cię skrzywdzić? To co zrobiłem w parku to był jeden wielki błąd. Byłem pijany, zrozum mnie..
- Ja... - zamilkłam pod wpływem jego słów spływających ciężko po moim ciele.
- Ja... ? Widzisz? Nie potrafisz zaprzeczyć. Jeśli chcesz mi przebaczyć to po prostu to zrób. "Najpiękniejszy dar to przebaczenie. Tam, gdzie nie chce się przebaczyć, od razu powstaje mur. Od muru zaś zaczyna się więzienie." Phil Bosmans - powiedział po czym wyszedł.
Usiadłam na kanapie i zaczęłam myśleć nad głębią słów Harry'ego.
Czy na prawdę nie zrobi mi krzywdy? Chociaż, czemu ja się zastanawiam? Nawet jeśli wybaczyłabym mu to kwestia Danielle pozostaje niepewna. Wspominała, że jeszcze coś do niego czuje. A poza tym styl życia i bycia Harry'ego. On nie przejmuje się niczym. Dla niego nieważna jest rodzina, uczucia tylko pieniądze. Nie ważne jest ludzkie życie tylko stawka. Ja? Jestem tylko zwykłą dziewczyną z wartościami w życiu. Czy taki ktoś jak Harry mógłby się we mnie zakochać? Nie sądzę, zwłaszcza, że chodzi mu tylko o seks co udowodnił wcześniej w parku.
Tylko, że nie chcę z nim być, to dlaczego wciąż walczy?
*Harry's POV*
Sam nie wiem o co chodzi Katy.. Raz wybacza, całuje mnie a drugi zachowuje się jak dziecko. Wiem, że to co zrobiłem w parku było złe, ale po prostu nie rozumiem jej toku myślenia. Jest bardzo skomplikowana jak na dziewczynę.
Było mi źle, że okłamałem ją co do sprawy tej kelnerki, ale nie mogłem powiedzieć jej prawdy. Wiedziałem, że pożałowałbym.. Źle by zareagowała, a widząc ją po tym wszystkim.. Jestem chujem. Wiem o tym, ale po co marnować sobie życie z jedną dziewczyną, po co się zakochiwać skoro i tak się potem rozstanie? A potem będą już tylko wspomnienia i zjebane samopoczucie.
Zmierzałem w kierunku cmentarza, aby odwiedzić moją babcię.. wiem, moje życie jest skomplikowane, ale jestem człowiekiem. Stanąłem przy jej grobie i przypomniałem sobie moją cholerną przeszłość.
*HARRY'S MEMORIES*
- Harry chodź tu ty mały łobuzie! - uśmiechnięta babcia szła przez korytarz ironicznie posyłając złowrogi uśmiech.
- Babciu, zerwałem ci kwiatki! - podałem jej bukiet pełen polnych maków. Jako sznurka użyłem trawy, którą starannie oplotłem wokół łodyg.
- Oh! To jest śliczne. Dziękuje - przytuliła mnie mocno.
Czarny samochód wyłonił się z drogi, a z niego wysiadła kobieta, której do tej pory nie znałem.
- Oddaj mi mojego syna ty szmato! - krzyknęła do babci po czym popchnęła ją mocno tak, że o mało nie upadła na twarde kafelki.
- Christina to nie jest najlepszy moment. Proszę odejdź. Twój syn nie zna cię i niech tak zostanie. Jesteś jeszcze młoda, wybaw się póki jeszcze możesz, a teraz zostaw mojego Harry'ego w spokoju.. - babcia zbliżyła się do niej próbując przywrócić jej zdrowy rozsądek.
- Czy ty powiedziałaś mojego Harry'ego? - kobieta na te słowa wybuchła gniewem.
- CHRISTINA CHRYSTE!
Podeszła i przygwoździła ją do ziemi. Zaczęła ją bić po twarzy.. wszędzie.
- Proszę pani! Niech pani zostawi moją babcię! - głośny płacz rozległ się po całej drodze, gdy zobaczyłem jak babcia wygląda. Ta pani nie przestawała jej bić.. Przestraszony podszedłem do babci, ale gdy zobaczyłem, że jest cała sina i zimna przestraszyłem się i szybko pobiegłem na górę do swojego pokoju. Chwilę później usłyszałem kroki wiodące do mojego pokoju. Schowałem się pod łóżkiem i chciałem przeczekać ten moment..
- Harruś, mały - usłyszałem ciepły głos, ale to nie był głos mojej babci... - Chodź tu.. gdzie jesteś? - wiedziałem, że ta pani chce mnie zabrać, ale ja chciałem iść do mojej babci, bo obiecała, że zabierze mnie na plac zabaw. Upatrzyłem sobie piękne kwiaty, które mógłbym zerwać i zrobić z nich bukiet.
- Mały gówniarzu - ton głosu pani znacznie się zmienił, gdy traciła cierpliwość w poszukiwaniach - Jeśli nie wyjdziesz teraz, a znajdę cię to obiecuję, że cię zabije!
*Harry's POV*
Poszedłem na łąkę i zerwałem polne maki po czym związałem je trawą, która idealnie przylegała do łodyg. Położyłem je na grobie babci.
- Christina zapłaci jeszcze za swoje czyny, babciu - wysyczałem.
Opuściłem cmentarz i udałem się do mojego dobrego kolegi Steve'a.
- Ile tym razem? - spytał po czym przedstawił oferty.
- Pięć woreczków - powiedziałem po czym dałem mu forsę.
Wszedłem do pobliskiego kibla, bo toaletą nie można było tego nazwać. Wysypałem biały proszek w trzy równe linie. Wyjąłem papierek z numerem kelnerki i zwinąłem go w rulon, po czym wciągnąłem go nosem. Czułem jak wszystkie problemy odparowują z mojej głowy, a we mnie jest tylko jedno - pożądanie.
- Steve znasz jakąś dobrą dziwkę? - powiedziałem do niego - Bo mam ochotę kogoś przelecieć.
- Jasne, że znam. Najlepsze, będzie ci jak w niebie.
- Zajebiście - uśmiechnąłem się do niego.
Nie musiałem długo czekać zanim w budynku pojawiła się seksowna brunetka z długimi nogami i seksownym tyłkiem. Przygryzłem wargę po czym zaprowadziłem ją do innego pomieszczenia. Bez żadnych oporów rozebrałem ją i przeszedłem do swojej roboty.
- A gdzie gra wstępna! - narzekała.
- Zamknij się - wysapałem.
*Katy's POV*
Obudziłam się na kanapie. Moje plecy były sztywne i bardzo bolały..pewnie za sprawą niewygodniej kanapy na której przeleżałam kilka godzin. Spojrzałam na zegarek, była trzecia nad ranem. Poszłam do kuchni zrobić sobie kanapki, bo byłam strasznie głodna.
Wróciłam z talerzem pełnym pyszności. Usiadłam na fotelu i rozkoszowałam się smakiem przyrządzonych przeze mnie sandwichów.
Oglądałam reality show Kardashianów po raz trzeci. Durne powtórki..
Zobaczyłam jak drzwi od mojego domu się otwierają, a z nich wyłania się cały posiniaczony i zakrwawiony Harry Styles, który ledwo trzyma się na nogach.
- H-harry? - zaniemówiłam. Wyglądał tragicznie. Jego włosy były rozwiane na każdą stronę, bluzka rozerwana, jeansy całe podziurawione.
- Co mówiłem o zamykaniu drzwi? - warknął.
- Po prostu zapomniałam - powiedziałam szybko - A teraz chodź zmyjemy z ciebie to wszystko, bo strasznie krwawisz! - próbowałam zmienić temat co wyszło skutecznie.
- Co ci się stało? - powiedziałam przykładając gazę do rany.
- Nic.. po prostu chciałem cię zobaczyć - przygryzł swoją wargę i klepnął mnie w tyłek.
- Harry! - syknęłam - Nie widzisz co robię?
Czyli jest jak dawniej. On nie panuje nad swoimi dłoniami, a ja muszę ciągle wyrywać się z jego przeszywającego dotyku, który sam w sobie nie był zły.
- Tęskniłem za tobą - powiedział.
- Harry co ci się stało?
- Mała bójka.. nic takiego. Głupia dziwka wszystko wygadała - pokręcił przecząco głową.
- O jakiej dziwce mówisz? - spytałam.
- O tobie na pewno nie. Jesteś moim skarbem - bawił się moimi dłoniami - Wszystkim co mam.
- Co ty ...? - zdziwiłam się.
- Nic, mówię prawdę. Jesteś moja..
Opatrzyłam wszystkie jego rany i poszłam wybrać mu jakieś ciuchy od ojca. Nie mógł być w tych, bo one nie nadawały się do noszenia.
- Masz - podałam mu - Idź się przebierz.
- Pójdziesz ze mną? - uśmiechał się jak dziecko.
- HARRY - wzdychnęłam - Idź.
Zawiedziony poszedł się przebrać. Gdy wrócił zobaczyłam jak śmiesznie wyglądał w ciuchach ojca.
Za duże dresy wyglądały jakby miał zaraz wybuchnąć.
- Gdzie są stare rzeczy?
- Tam gdzie się przebrałem - usiadł na kanapie cały czas się szczerząc.
Pozbierałam jego ciuchy, ale nieoczekiwanie coś z nich wypadło. Podniosłam to i zobaczyłam biały proszek. Wiedziałam co to jest.. kokaina.
- Co to ? - warknęłam rzucając w niego znaleziskiem.
___________________________________
bum bum bummm. :)
biedny harry ... :/
no właśnie chciałam życzyć wam wesołego roku szkolnego (wiem, że i tak będzie beznadziejnie XD).
Proszę was komentujcie jeśli czytacie, bo to na prawdę podnosi na duchu ;)
następny rozdział pojawi się za około 5 dni.
KOCHAM WAS!!
dziękuje za 8.000 wyświetleń.
@biggerhug
- Nie miej tego za złe - wzdychnął - Byłem pijany... nie myślałem racjonalnie.
- Jasne.. uhm, mogę cię o coś spytać?
- Pytaj - powiedział po czym włożył ręce w tylne kieszenie.
- Czy ty... przespałeś się z tą kelnerką? - mruknęłam cicho i spuściłam głowę.
- Co? - zaśmiał się.
- Wiesz... - niechętnie odpowiedziałam.
- Chodzi o tą blondynę z restauracji? Nie. Nie spałem - pocałował mnie w czoło - Nie zamierzam - znów ujął mnie w swoje ramiona.
Kamień spadł mi z serca. Właśnie taką odpowiedź chciałam usłyszeć, bo gdyby była inna to by był koniec naszej znajomości. Nie chciałabym patrzeć na osobę, która robi sobie skok w bok kiedy tylko chce..
- A tak w ogóle... jak się tu dostałeś?
- Hm to jest druga sprawa. Proszę cię Katy zamykaj drzwi, gdy idziesz spać - w jego głosie słychać było troskę - Nie mieszkasz w bardzo miłej okolicy, wiesz o tym?
- Ja nie wiedzia...
- Katy, po prostu bądź ostrożna.
- Dobrze, będę.. - zawstydzona jego słowami gubiłam się w ruchach.
- Będę się już zbierał - podszedł do drzwi i uśmiechem chciał się pożegnać.
- Harry, czekaj chwilę.. - podeszłam do niego i przytuliłam go bardzo mocno.
Poczułam zapach jego ostrych perfum.
Gdy odwróciłam głowę w jego stronę zobaczyłam jego piękne zielone tęczówki, które patrzyły na mnie łagodnym wzrokiem.
Gdy spostrzegłam, że coś między nami się zmienia ta cisza staje się coraz bardziej przyjemna, a Harry'ego usta zbliżają się do mnie wyrwałam się z jego objęcia i odsunęłam się kilka kroków dalej. Wybaczyłam mu, ale... nadal się go bałam. Nie wiem czemu, ale bałam się, że może zrobić mi krzywdę. Jednocześnie chciałam być koło niego. Nie wiem czemu, ale to dziwne z mojej strony, bo gdy nie było go obok mnie czułam dyskomfort,a gdy był blisko mnie czułam strach.
- Boisz się mnie Katy?
- Nie.. - przełknęłam głośno ślinę.
- Więc czemu odeszłaś? - spytał.
- Po prostu nie miałam ochoty.
- Kurwa, Katy przestań.. - syknął - Wiem, że miałaś tylko się mnie boisz. Rozumiesz, że nie mam zamiaru cię skrzywdzić? To co zrobiłem w parku to był jeden wielki błąd. Byłem pijany, zrozum mnie..
- Ja... - zamilkłam pod wpływem jego słów spływających ciężko po moim ciele.
- Ja... ? Widzisz? Nie potrafisz zaprzeczyć. Jeśli chcesz mi przebaczyć to po prostu to zrób. "Najpiękniejszy dar to przebaczenie. Tam, gdzie nie chce się przebaczyć, od razu powstaje mur. Od muru zaś zaczyna się więzienie." Phil Bosmans - powiedział po czym wyszedł.
Usiadłam na kanapie i zaczęłam myśleć nad głębią słów Harry'ego.
Czy na prawdę nie zrobi mi krzywdy? Chociaż, czemu ja się zastanawiam? Nawet jeśli wybaczyłabym mu to kwestia Danielle pozostaje niepewna. Wspominała, że jeszcze coś do niego czuje. A poza tym styl życia i bycia Harry'ego. On nie przejmuje się niczym. Dla niego nieważna jest rodzina, uczucia tylko pieniądze. Nie ważne jest ludzkie życie tylko stawka. Ja? Jestem tylko zwykłą dziewczyną z wartościami w życiu. Czy taki ktoś jak Harry mógłby się we mnie zakochać? Nie sądzę, zwłaszcza, że chodzi mu tylko o seks co udowodnił wcześniej w parku.
Tylko, że nie chcę z nim być, to dlaczego wciąż walczy?
*Harry's POV*
Sam nie wiem o co chodzi Katy.. Raz wybacza, całuje mnie a drugi zachowuje się jak dziecko. Wiem, że to co zrobiłem w parku było złe, ale po prostu nie rozumiem jej toku myślenia. Jest bardzo skomplikowana jak na dziewczynę.
Było mi źle, że okłamałem ją co do sprawy tej kelnerki, ale nie mogłem powiedzieć jej prawdy. Wiedziałem, że pożałowałbym.. Źle by zareagowała, a widząc ją po tym wszystkim.. Jestem chujem. Wiem o tym, ale po co marnować sobie życie z jedną dziewczyną, po co się zakochiwać skoro i tak się potem rozstanie? A potem będą już tylko wspomnienia i zjebane samopoczucie.
Zmierzałem w kierunku cmentarza, aby odwiedzić moją babcię.. wiem, moje życie jest skomplikowane, ale jestem człowiekiem. Stanąłem przy jej grobie i przypomniałem sobie moją cholerną przeszłość.
*HARRY'S MEMORIES*
- Harry chodź tu ty mały łobuzie! - uśmiechnięta babcia szła przez korytarz ironicznie posyłając złowrogi uśmiech.
- Babciu, zerwałem ci kwiatki! - podałem jej bukiet pełen polnych maków. Jako sznurka użyłem trawy, którą starannie oplotłem wokół łodyg.
- Oh! To jest śliczne. Dziękuje - przytuliła mnie mocno.
Czarny samochód wyłonił się z drogi, a z niego wysiadła kobieta, której do tej pory nie znałem.
- Oddaj mi mojego syna ty szmato! - krzyknęła do babci po czym popchnęła ją mocno tak, że o mało nie upadła na twarde kafelki.
- Christina to nie jest najlepszy moment. Proszę odejdź. Twój syn nie zna cię i niech tak zostanie. Jesteś jeszcze młoda, wybaw się póki jeszcze możesz, a teraz zostaw mojego Harry'ego w spokoju.. - babcia zbliżyła się do niej próbując przywrócić jej zdrowy rozsądek.
- Czy ty powiedziałaś mojego Harry'ego? - kobieta na te słowa wybuchła gniewem.
- CHRISTINA CHRYSTE!
Podeszła i przygwoździła ją do ziemi. Zaczęła ją bić po twarzy.. wszędzie.
- Proszę pani! Niech pani zostawi moją babcię! - głośny płacz rozległ się po całej drodze, gdy zobaczyłem jak babcia wygląda. Ta pani nie przestawała jej bić.. Przestraszony podszedłem do babci, ale gdy zobaczyłem, że jest cała sina i zimna przestraszyłem się i szybko pobiegłem na górę do swojego pokoju. Chwilę później usłyszałem kroki wiodące do mojego pokoju. Schowałem się pod łóżkiem i chciałem przeczekać ten moment..
- Harruś, mały - usłyszałem ciepły głos, ale to nie był głos mojej babci... - Chodź tu.. gdzie jesteś? - wiedziałem, że ta pani chce mnie zabrać, ale ja chciałem iść do mojej babci, bo obiecała, że zabierze mnie na plac zabaw. Upatrzyłem sobie piękne kwiaty, które mógłbym zerwać i zrobić z nich bukiet.
- Mały gówniarzu - ton głosu pani znacznie się zmienił, gdy traciła cierpliwość w poszukiwaniach - Jeśli nie wyjdziesz teraz, a znajdę cię to obiecuję, że cię zabije!
*Harry's POV*
Poszedłem na łąkę i zerwałem polne maki po czym związałem je trawą, która idealnie przylegała do łodyg. Położyłem je na grobie babci.
- Christina zapłaci jeszcze za swoje czyny, babciu - wysyczałem.
Opuściłem cmentarz i udałem się do mojego dobrego kolegi Steve'a.
- Ile tym razem? - spytał po czym przedstawił oferty.
- Pięć woreczków - powiedziałem po czym dałem mu forsę.
Wszedłem do pobliskiego kibla, bo toaletą nie można było tego nazwać. Wysypałem biały proszek w trzy równe linie. Wyjąłem papierek z numerem kelnerki i zwinąłem go w rulon, po czym wciągnąłem go nosem. Czułem jak wszystkie problemy odparowują z mojej głowy, a we mnie jest tylko jedno - pożądanie.
- Steve znasz jakąś dobrą dziwkę? - powiedziałem do niego - Bo mam ochotę kogoś przelecieć.
- Jasne, że znam. Najlepsze, będzie ci jak w niebie.
- Zajebiście - uśmiechnąłem się do niego.
Nie musiałem długo czekać zanim w budynku pojawiła się seksowna brunetka z długimi nogami i seksownym tyłkiem. Przygryzłem wargę po czym zaprowadziłem ją do innego pomieszczenia. Bez żadnych oporów rozebrałem ją i przeszedłem do swojej roboty.
- A gdzie gra wstępna! - narzekała.
- Zamknij się - wysapałem.
*Katy's POV*
Obudziłam się na kanapie. Moje plecy były sztywne i bardzo bolały..pewnie za sprawą niewygodniej kanapy na której przeleżałam kilka godzin. Spojrzałam na zegarek, była trzecia nad ranem. Poszłam do kuchni zrobić sobie kanapki, bo byłam strasznie głodna.
Wróciłam z talerzem pełnym pyszności. Usiadłam na fotelu i rozkoszowałam się smakiem przyrządzonych przeze mnie sandwichów.
Oglądałam reality show Kardashianów po raz trzeci. Durne powtórki..
Zobaczyłam jak drzwi od mojego domu się otwierają, a z nich wyłania się cały posiniaczony i zakrwawiony Harry Styles, który ledwo trzyma się na nogach.
- H-harry? - zaniemówiłam. Wyglądał tragicznie. Jego włosy były rozwiane na każdą stronę, bluzka rozerwana, jeansy całe podziurawione.
- Co mówiłem o zamykaniu drzwi? - warknął.
- Po prostu zapomniałam - powiedziałam szybko - A teraz chodź zmyjemy z ciebie to wszystko, bo strasznie krwawisz! - próbowałam zmienić temat co wyszło skutecznie.
- Co ci się stało? - powiedziałam przykładając gazę do rany.
- Nic.. po prostu chciałem cię zobaczyć - przygryzł swoją wargę i klepnął mnie w tyłek.
- Harry! - syknęłam - Nie widzisz co robię?
Czyli jest jak dawniej. On nie panuje nad swoimi dłoniami, a ja muszę ciągle wyrywać się z jego przeszywającego dotyku, który sam w sobie nie był zły.
- Tęskniłem za tobą - powiedział.
- Harry co ci się stało?
- Mała bójka.. nic takiego. Głupia dziwka wszystko wygadała - pokręcił przecząco głową.
- O jakiej dziwce mówisz? - spytałam.
- O tobie na pewno nie. Jesteś moim skarbem - bawił się moimi dłoniami - Wszystkim co mam.
- Co ty ...? - zdziwiłam się.
- Nic, mówię prawdę. Jesteś moja..
Opatrzyłam wszystkie jego rany i poszłam wybrać mu jakieś ciuchy od ojca. Nie mógł być w tych, bo one nie nadawały się do noszenia.
- Masz - podałam mu - Idź się przebierz.
- Pójdziesz ze mną? - uśmiechał się jak dziecko.
- HARRY - wzdychnęłam - Idź.
Zawiedziony poszedł się przebrać. Gdy wrócił zobaczyłam jak śmiesznie wyglądał w ciuchach ojca.
Za duże dresy wyglądały jakby miał zaraz wybuchnąć.
- Gdzie są stare rzeczy?
- Tam gdzie się przebrałem - usiadł na kanapie cały czas się szczerząc.
Pozbierałam jego ciuchy, ale nieoczekiwanie coś z nich wypadło. Podniosłam to i zobaczyłam biały proszek. Wiedziałam co to jest.. kokaina.
- Co to ? - warknęłam rzucając w niego znaleziskiem.
___________________________________
bum bum bummm. :)
biedny harry ... :/
no właśnie chciałam życzyć wam wesołego roku szkolnego (wiem, że i tak będzie beznadziejnie XD).
Proszę was komentujcie jeśli czytacie, bo to na prawdę podnosi na duchu ;)
następny rozdział pojawi się za około 5 dni.
KOCHAM WAS!!
dziękuje za 8.000 wyświetleń.
@biggerhug
Subskrybuj:
Posty (Atom)